ad replacer
Bądź z nami w kontakcie
Szukaj
Newsletter
Otrzymuj najświeższe informacje z branży. Zapisz się na bezpłatny newsletter!
Polecamy
Betony niskoemisyjne w budownictwie: to ma być ewolucja, a nie rewolucja

– Uważam, że branża jest gotowa na to, żeby wdrażać rozwiązania niskoemisyjne. Zespoły projektowe oczywiście też są na to gotowe, natomiast potrzebny jest impuls. Dzisiaj ten impuls, tak się to złożyło, przychodzi od inwestora. My dążymy do tego, żeby budować w sposób zrównoważony i świadomie wprowadzać rozwiązania, które są proekologiczne, niskoemisyjne. Dlatego zdecydowaliśmy się między innymi na stosowanie betonów niskoemisyjnych tam, gdzie pozwala nam na to technologia – mówił Jarosław Fiutowski z Ghelamco Poland podczas debaty pt. „Betony niskoemisyjne – perspektywy i wyzwania rynku”, która odbyła się 10 października 2023 r., na zakończenie drugiego dnia XII konferencji DNI BETONU. Gospodarzem debaty było Stowarzyszenie Producentów Betonu Towarowego w Polsce.

W debacie pt. „Betony niskoemisyjne – perspektywy i wyzwania rynku”, której gospodarzem było Stowarzyszenie Producentów Betonu Towarowego w Polsce wzięli udział:

  1. Michał Grys, prezes Stowarzyszenia Producentów Betonu Towarowego w Polsce
  2. Prof. Grzegorz Bajorek, Politechnika Rzeszowska, Centrum Technologiczne Budownictwa Instytut Badań i Certyfikacji Sp. z o.o.
  3. Prof. Łukasz Drobiec, Politechnika Śląska – reprezentował środowisko projektantów konstrukcji
  4. Jarosław Fiutowski, członek zarządu Ghelamco Poland – reprezentował środowisko wykonawców
  5. Mariusz Grochowicz, TRANSBET Betoniarnie – producent betonu towarowego z Podkarpacia
  6. Piotr Górak, CEMEX Polska – reprezentował Stowarzyszenie Producentów Cementu
  7. Michał Oleksik, ATLAS Polska – reprezentował Stowarzyszenie Producentów Chemii Budowlanej

Moderatorami debaty byli:

dr Maciej Gruszczyński, Politechnika Krakowska, dyrektor Stowarzyszenia Producentów Betonu Towarowego w Polsce

dr Artur Golda, prezes Betotech Sp. z o.o. – reprezentował Stowarzyszenie Producentów Betonu Towarowego w Polsce

Poniżej publikujemy obszerne fragmenty dyskusji.

Dr Maciej Gruszczyński: – Zmiany klimatyczne są faktem. Czym są spowodowane? Przede wszystkim rosnącą emisyjnością, która jest skutkiem gwałtownego rozwoju przemysłu na naszej planecie. Podejmujemy działania zmierzające do obniżenia tej emisji. I to jest nasze wyzwanie jako branży budowlanej. To jest to, przed czym stoimy. Jako branża budowlana odpowiadamy za zużycie ok. 40% energii. Emitujemy ok. 35% gazów cieplarnianych i przetwarzamy ok. 50% masy wszystkich materiałów. To wyzwania bardzo duże. Jako beton, czyli podstawowy materiał konstrukcyjny, jest to dla nas bardzo duże wyzwanie. Ale my nie stoimy w miejscu. Od dwudziestu paru lat, podejmujemy w tym zakresie odpowiednie działania np. stosujemy dodatki mineralne. Mówi się, że przemysł betonowy jest bardzo wodochłonny. Wg ACI, jeżeli chodzi o początek lat dwutysięcznych, do wyprodukowania 1 m3 betonu potrzebowaliśmy około 1500-1800 litrów wody. Dzięki inwestycjom podejmowanym przez branżę, wprowadzeniu obiegów zamkniętych, powszechnemu stosowaniu wody z recyklingu, stosowaniu wody odzyskanej poprzez retencjonowanie wód opadowych, przez 20 lat jako branża ograniczyliśmy zużycie wody o ponad 60%.

Są duże problemy, duże wyzwania, które nas czekają, bo od ograniczenia emisji nie uciekniemy. Podczas debaty postaramy się jasno odpowiedzieć na pytanie, czy beton niskoemisyjny będzie w stanie konkurować z innymi materiałami? Dlaczego beton jest taki ważny dla osiągnięcia neutralności klimatycznej budownictwa. I przede wszystkim, jak nowe rozwiązania przełożą się na rentowność naszej branży?

Michał Grys, prezes Stowarzyszenia Producentów Betonu Towarowego w Polsce: – Redukcja śladu węglowego, niskoemisyjność czy zero emisyjność to arcyważne tematy. Dzisiaj będziemy się skupiać na betonie, ale myślę, że tutaj będziemy też mówić szerzej o całej branży budowlanej i o tym, co jest motywem przewodnim całych Dni Betonu, o niskoemisyjnym, zeroemisyjnym, zrównoważonym budownictwie. Do dyskusji chciałbym zaprosić ekspertów w swoich dziedzinach. Ekspertów, którzy reprezentują wszystkie etapy procesu budowlanego, procesu inwestycyjnego i w tym gronie będziemy rozmawiać o szansach i wyzwaniach. O tym, jak możemy pomóc planecie, jak możemy w szerokiej skali stosować betony niskoemisyjne.

Dr Artur Golda: – Temat jest arcyważny, arcytrudny. Bardzo często bywam na budowach i spotykam się z taką opinią: „ok, my rozumiemy to, że musimy dążyć do neutralności emisyjnej. My rozumiemy wasze dążenia do tego, żeby produkowane przez was wyroby faktycznie ten ślad węglowy czy emisyjność miały jak najmniejszą, ale z jakiego powodu wy tak naprawdę chcecie zmieniać to swoje portfolio produktowe? Przecież i tak w końcu musicie wyłapać to CO2 czy za pomocą systemów CCS, CCU. Więc zostawcie to portfolio produktowe, te cementy, które dobrze znamy, które lubimy, które technologicznie są nam znane. Ale czy faktycznie to jest ta droga? Czy faktycznie jesteśmy w stanie tak zarządzić tym procesem, żeby tylko skupić się na jednym szczeblu? Jakie rozwiązania w zakresie redukcji CO2 przewiduje branża cementowa.

Piotr Górak: – Użyję skrótu 5C. Co to oznacza? Osiągnięcie neutralności klimatycznej i zerowej emisyjności w 2050 roku, poprzez obniżenie ogniwa łańcucha 5C, czyli cement, klinkier, beton, konstrukcja, rekarbonatyzacja. W tym łańcuchu wartości 5C są zaangażowani wszyscy uczestnicy procesu. Natomiast z czym się przemysł cementowy najbardziej zmaga? Oczywiście w pierwszej kolejności z emisją procesową i z emisją powstałą ze spalania paliw kopalnych. Więc w tym wypadku próbujemy obniżać emisyjność już na etapie produkcji klinkieru. W przypadku emisji procesowej nie jest to takie łatwe, ponieważ ta emisja jest emisją wynikającą ze zwykłego procesu chemicznego rozkładu węglanu wapnia. Ale ograniczamy tą drugą emisję, która stanowi jedną trzecią całości, stosując paliwa alternatywne, stosując energię pochodzącą z odnawialnych źródeł, stosując także składniki, które w jakiś sposób wspomagają usprawnić i zoptymalizować procesy. To jest klinkier. Natomiast cement to nic innego jak obniżanie zawartości klinkierów w cemencie i stosowanie dodatków mineralnych aktywnych, poszukiwanie nowych materiałów, które będą w stanie zastąpić w jakiś sposób i obniżyć zawartość klinkierów w cemencie. Oczywiście bez utraty jakości i właściwości tego materiału.

Dr Artur Golda: – Ja myślę, że to jest właśnie ważne, bez utraty jakości materiału, który chcemy wyprodukować, czyli bez utraty jakości betonu. Bo zawsze może pojawić się ten zarzut, że ograniczając emisję na jednym z etapów, troszkę przepychamy tę emisję na kolejne etapy związane z naszym cyklem budowlanym czy życiem obiektu.

Dr Maciej Gruszczyński: – Mam takie same odczucia. Ja myślę tutaj, nowe cementy, nowe wyzwania, ich właściwości troszkę różnią się od cementów, które dobrze znamy. Mam pytanie do Mariusza Grochowicza. Czy jako producent betonu sądzisz, że branża gotowa jest podjąć to wyzwanie, aby produkować betony niskoemisyjne stosując cementy niskoemisyjne? No to jest konsekwencja, to jeszcze dojdą surowce z recyklingu, to będzie konieczność nowych aspektów technologicznych, chociażby pod kątem nowych domieszek chemicznych, które trzeba będzie stosować. Co o tym sądzisz?

Mariusz Grochowicz- Wciąż mamy wiele pytań, na które nie znamy dzisiaj odpowiedzi. Chociażby skąd i jakie surowce alternatywne będziemy mogli kupować? Jakie będą zmiany, nowe specyfikacje, dokumentacje, projekty, czy też będą naniesione jakieś zmiany w normach? W obszarze działalności mojej spółki, na terenie Podkarpacia, jest to temat jeszcze mało znany. Zdajemy sobie jednak sprawę, że zmiany dotrą do nas i nie śpimy, przygotowujemy się, edukujemy. Chociażby po to, żeby w momencie, gdy przyjdzie nam zmierzyć się z nowym kontraktem i jednym z warunków np. będzie przedstawienie deklaracji środowiskowej produktu, żeby na początku nie zostać odrzuconym z powodu nieprzygotowania. Doskonale państwo wiecie, że zastosowanie jakiegokolwiek nowego surowca przy produkcji mieszanek betonowych wymaga opracowania nowych recept, wykonania kompletu badań, a to wszystko trwa i kosztuje. Jesteśmy w trakcie tych zmian. Przygotowujemy się i odpowiadając jednym zdaniem na zadane pytanie, myślę, że branża betonowa potrzebuje jeszcze troszkę czasu na to, żeby produkować betony niskoemisyjne.

Dr Artur Golda: – To jest olbrzymie wyzwanie po stronie branży betonowej. Sama ilość receptur betonów, które się pojawią na naszych węzłach, to nie będzie kilka, kilkanaście, ale nawet 100 czy 200 receptur. Mówimy już o takich rozwiązaniach zupełnie szytych na miarę. No właśnie, bo ja mam takie odczucie – ok, branża cementowa te cementy wyprodukuje, branża betonowa te betony też wyprodukuje z tych cementów, ale czy tak naprawdę obszar projektowania jest na to gotowy? Czy to jest ten obszar, gdzie faktycznie mamy jeszcze sporo do zrobienia. Czy klienci i przede wszystkim biura projektowe są gotowe na to, żeby zastosować materiały niskoemisyjne w procesie budowanym?

Prof. Łukasz Drobiec: – Niestety nasza branża projektowa nie do końca jest przygotowana na takie wyzwania. Obecnie projektant tak naprawdę przyjmuje sobie klasę betonu i w ogóle się nie zastanawia jak te rozwiązania niskoemisyjne będą wpływały na przebieg budowy, na czas pracy szalunków czy na długość inwestycji. Owszem, są poważni inwestorzy, są poważne biura projektowe i czasem takie projekty powstają. Tym niemniej w chwili obecnej są to rozwiązania rzadkie, sporadyczne, a powszechnie rozwiązań niskoemisyjnych na etapie projektowania niestety jeszcze się nie uwzględnia.

Dr Artur Golda: – Spodziewaliśmy się takiej sytuacji, że wprowadzenie dość powszechnego procesu deklarowania właściwości środowiskowych czy emisyjności za pomocą deklaracji środowiskowych, będzie w jakiś sposób rozwiązaniem tego tematu, wprowadzeniem zupełnie nowej płaszczyzny do dyskusji pomiędzy wszystkimi uczestnikami procesu budowanego. Ale z tego co rozumiem jeszcze musimy chwilkę na to poczekać.

Dr Maciej Gruszczyński: – Jest wśród nas odpowiedzialny wykonawca i jednocześnie inwestor wielu topowych inwestycji prośrodowiskowych. Jak i dlaczego takie rozwiązania stosujecie? Co warunkuje, żeby one były przez pana wykonane, żeby pan zlecił taki projekt, zakupił beton niskoemisyjny i wykorzystał do konstrukcji?

Jarosław Fiutowski: – Postaram się wprowadzić troszkę optymizmu. Uważam, że branża jest gotowa na to, żeby wdrażać takie rozwiązania. Zespoły projektowe oczywiście też są na to gotowe, natomiast potrzebny jest impuls. Dzisiaj ten impuls przychodzi od inwestora. My dążymy do tego, żeby budować w sposób zrównoważony i świadomie wprowadzać rozwiązania, które są proekologiczne, niskoemisyjne. Dlatego zdecydowaliśmy się między innymi na stosowanie betonów niskoemisyjnych tam, gdzie pozwala na to technologia. Bo oczywiście mamy do nadrobienia jeszcze trochę pracy z punktu widzenia technologii, tak żebyśmy mogli stosować te betony również na typowych kondygnacjach. Dzisiaj jesteśmy w trakcie realizacji jednego z naszych obiektów 174 metry i tam realizujemy kondygnacje nadziemne z prędkością 4 dni na kondygnację. Niestety beton niskoemisyjny technologicznie nam na to nie pozwala, natomiast pozwoliliśmy sobie na wbudowanie w płytę fundamentową betonu niskoemisyjnego. Podobnie na sąsiednim obiekcie zarówno w płytę fundamentową, jak i w ścianę szczelinową, co zależnie od obiektu oszczędziło nam emisji CO2 na poziomie od 30 do 40% uwzględniając także i cementy niskoemisyjne do rzędu 10% obniżenia śladu węglowego. Dlaczego zdecydowaliśmy się na taki krok? Dążymy do tego, aby wyprzedzać rynek z punktu widzenia potrzeb. Współpracujemy z firmami. Fundusze, które kupują od nas obiekty przychodzą z Zachodu, gdzie świadomość i oczekiwania są dużo dalej posunięte niż to jest na rynku polskim. Dlatego musimy spełniać te daleko posunięte oczekiwania i stąd zdecydowaliśmy się na tego typu kroki, aby obniżyć ślad wbudowany. Dzisiaj z punktu widzenia inwestycyjnego, oprócz kosztów i naszego ideologicznego podejścia, nie poprawia to w żaden sposób ani wartości inwestycji, ani jego ceny. Natomiast wierzymy w to głęboko, że obniżenie emisyjności po prostu poprawi jego atrakcyjność na rynku. Już to dzisiaj widzimy. Bo musicie państwo wiedzieć, że szeroko przeanalizowaliśmy ślad węglowy na przykładzie naszego obiektu Warsaw Unit, oczywiście wbudowany oraz w 60-letnim cyklu życia. Przeanalizowaliśmy jaki jest procent zaangażowania tego śladu węglowego dla tych zakresów. Niestety jeszcze narzędzia do tego nie są przystosowane i nie pozwalają, żebyśmy porównywali obiekty z punktu widzenia śladu węglowego. Natomiast my odpowiedzialnie te wszystkie parametry wprowadzamy. Nie po to, żeby się chwalić, jak nasz obiekt jest niskoemisyjny względem innych, bo to jest nieporównywalne. Bo wystarczy, że drugi inwestor wprowadzi półprawdę i już może się tym chwalić. Natomiast my chcemy porównywać swoje parametry do swoich danych i wiemy, że w pierwszym roku użytkowania obiektu z uwzględnieniem śladu wbudowanego 83% pochodzi od śladów wbudowanych materiałów. I tu jest potężny zakres do oszczędności. Drugi element, na którym też się skupiliśmy, to energia, którą potem w cyklu życia w 60 latach zużywamy właśnie na eksploatację tego budynku. I tu nagle w skali całego cyklu życia, z uwzględnieniem śladu wbudowanego, okazuje się, że 77% to jest ślad pochodzący od energii.

Dlatego stwierdziliśmy, że to są dwa pierwsze punkty, na których musimy się skupić. Stąd między innymi dla naszego obiektu Warsaw Unit, który jest pierwszym wysokościowcem, który będzie zasilony z własnych, odnawialnych źródeł energii. Właśnie dążąc do tego, żeby obniżyć ten ślad węglowy od tych 77%. Drugi element to właśnie ślad wbudowany.

Stąd certyfikaty EPD na betony. Stąd także i na cementy, jeżeli nawet nie mamy na beton, ale mamy na cement, też z tego korzystamy, ze względu na to, że narzędzia pozwalają, żeby wtedy też obniżać ten ślad węglowy.

Dlaczego idziemy w tym kierunku? To, co przychodzi z UE czyli wymaganie o raportowanie i dofinansowywanie wszelkiego rodzaju inwestycji, które będą zrealizowane właśnie w sposób ekologiczny, to jest moim zdaniem słuszna idea UE, która zdecydowała, po prostu ograniczmy dofinansowywanie, a właściwie finansowanie inwestycji, które nie są ekologiczne. Jeżeli któryś inwestor może sobie pozwolić na to, żeby budować w sposób nie ekologiczny, za chwilę będzie musiał budować to z własnych środków. Jeżeli będzie to robił w sposób ekologiczny, w sposób zrównoważony, z poszanowaniem środków i planety, to zwyczajnie będzie mógł sobie pozwolić na to, żeby był wspierany przez banki. Dlatego robimy to dla klientów, ze względu na to, że takie jest oczekiwanie ze strony klientów końcowych. Mówimy tu o funduszach, które kupują, mówimy tu o najemcach, którzy znajdują się w naszych obiektach, ale jednocześnie robimy to dlatego, bo za jakiś czas zwyczajnie nie będzie innej drogi.

Piotr Górak: – Dodam jedną rzecz, bo w to fantastycznie, wczoraj się wpisał profesor Jerzy Buzek, który pokazał strategię i determinację Unii Europejskiej, żeby rzeczywiście promować, ale żeby wymuszać pewne działania związane z redukcją emisyjności. Mamy Zielony Ład, mamy pakiet Fit For 55. Mamy dodatkowe strategie, o których mówił wczoraj profesor. Także ta determinacja jest i oddolna, taka naturalna, wynika właśnie z tego, o czym mówiłeś, świadomości i tak dalej.

Dr Artur Golda: – Jeżeli dobrze zrozumiałem, to mimo wszystko to jest taka praca na przyszłość. A co w takim razie w kwestii certyfikacji wielokryterialnej, LEED BREEAM, gdzie w zasadzie takie wymogi mamy już postawione. Czy możemy postawić taką tezę, że jest to pewien sukces, jest to coś, do czego powinniśmy dążyć. Czy zakres tych certyfikacji jest wystarczający, żebyśmy mogli mówić o pełnym wdrażaniu tych rozwiązań niskoemisyjnych w budownictwie?

Jarosław Fiutowski: – Certyfikaty skupiają się na różnych aspektach. My realizujemy BREEAM. Pierwszy obiekt biurowy w Polsce z certyfikatem BREEAM zrealizowaliśmy w 2009 roku. Więc byliśmy prekursorem wprowadzania certyfikatu dla tego typu obiektów w Polsce. Pierwszy też z Excellent, pierwszy z Outstanding, pierwszy wysokościowy z Outstanding. Więc mamy to naprawdę przećwiczone. Natomiast co muszę powiedzieć, jak zdecydowaliśmy o certyfikacji, zdecydowaliśmy, że idziemy w kierunku BREEAM, a nie LEED. LEED pochodzi z rynku amerykańskiego. BREEAM pochodzi z UK. Jest proeuropejski, przygotowany na nasz rynek, dlatego poszliśmy w tym kierunku. Natomiast to, co żeśmy zauważyli w ostatnim okresie, bardzo mocno skupione właśnie na dekarbonizacji, jest certyfikat pochodzenia niemieckiego, nad którym też się zastanawialiśmy, czy go wdrożyć. Mówię tu o DGNB. I tam jest bardzo duży nacisk właśnie na stosowanie produktów o obniżonej emisyjności, dużo mocniej niż BREEAM. Certyfikat BREEAM jest bardzo szeroko środowiskowy, ekologiczny, uwzględniający wszelkiego rodzaju rozwiązania. Natomiast każdy ma swoją specyfikę i swoją ideologię. Z punktu widzenia obniżania śladu węglowego DGNB jest mocniejszy. Nie ukrywam, bo w tej chwili robimy pierwsze obiekty w tej certyfikacji, że jest to dosyć trudne i uciążliwe. Natomiast brniemy przez te wymagania. To jest certyfikat niemiecki, więc te wymagania są bardzo szeroko, a jednocześnie szczegółowo postawione jako oczekiwania. Natomiast zespół doskonale sobie z tym daje radę. Wymaga to dużego zaangażowania naszych wykonawców, podwykonawców i dostawców. Ku ich wielokrotnie zaskoczeniu. Bo wiele firm także z bardzo dużym dorobkiem i z zachodnim zapleczem nie spotkało się z takimi oczekiwaniami, jak dzisiaj są stawiane właśnie przez ten certyfikat.

Dr Artur Golda: – Rozumiem, że certyfikaty mogą być kierunkiem pewnym dla tych dużych budów, które są według nich realizowane, ale my przecież te materiały niskoemisyjne w zasadzie stosujemy już teraz na naszych betoniarniach, na naszych zakładach produkcyjnych. I to pytanie do Mariusza Grochowicza. Jaki jest odbiór tych materiałów? Czy one spełniają już teraz oczekiwania klientów? I co ewentualnie trzeba zrobić, usprawnić, poprawić, żeby je w pełni spełniały?

Mariusz Grochowicz: – W dalszym ciągu wśród odbiorców indywidualnych najważniejszym w zasadzie parametrem betonu jest jego wytrzymałość na ściskanie. Indywidualny odbiorca pyta się o klasę i więcej nic go nie interesuje. Oczywiście trwałość, wszystkie inne aspekty ten beton spełnia, ale to jest nieznajomość indywidualnych odbiorców tematu. Takim głównym czynnikiem cenotwórczym mieszanki betonowej jest cement. Myślę, że jeśli cementy niskoemisyjne będą konkurencyjne cenowo czy też porównywalne cenowo do stosowanych obecnie i nie zmienią właściwości fizycznych betonu gotowego, to będziemy przechodzili na cementy niskoemisyjne. Zresztą będziemy po części do tego zmuszani jeśli chodzi o większe inwestycje. Tutaj sprawa ceny jest tematem drugorzędnym. Przede wszystkim musimy spełnić wymagania dokumentacji, specyfikacji. Oczywiście wchodzi też aspekt ekonomiczny. Tutaj zawsze staramy się znaleźć jakiś kompromis pomiędzy jakością i ceną. Jeśli chodzi o betony z zastosowaniem cementów niskoemisyjnych i konieczność zastosowania takowych cementów do produkcji, jeśli będzie to określone właśnie w specyfikacji czy też w dokumentacji, my po prostu nie będziemy mieli wyjścia, będziemy musieli takie cementy stosować i przechodzić na nie. Ja myślę, że jest to kolejny etap w branży betonowej, właśnie betony niskoemisyjne. Warunek, który będziemy musieli spełniać.

Dr Artur Golda: – Mam wrażenie i to, od czego też zaczęliśmy naszą debatę, od burzenia pewnego utartego schematu, który jest na budowie, związanego z rotacją form, związanego z postępem prac, jak klienci to odbierają? Bo jednak te materiały są inne niż materiały, które stosowaliśmy do tej pory, chociażby pod kątem rozwoju wytrzymałości wczesnej.

Mariusz Grochowicz: – Już dzisiaj mamy ogólnie dużą gamę cementów. Ja zaczynałem 30 lat temu swoją przygodę w branży betonowej. Nie było domieszek lub było ich bardzo mało. Obawiam się, że wprowadzenie kolejnych cementów będzie wymuszało na nas bardzo poważne kolejne inwestycje. Poniesienie kolejnych kosztów związanych z zakupami nowych silosów na cementy i rozbudową magazynu chemii na domieszki. Bo nie wyobrażam sobie, żeby w jednym momencie, nagle, zastąpić cementy dzisiaj stosowane tymi cementami niskoemisyjnymi. Więc to wszystko przyszłość pokaże.

Dr Maciej Gruszczyński: – Słyszę, że jest dużo problemów i jednocześnie dużo wymagań. I Jarek i Mariusz mówią, że podstawowym problemem staje się czas narastania wytrzymałości wczesnej, bo czas to pieniądz. Cykl technologiczny ma się zamknąć w tylu i tylu godzinach i nie pozwolimy sobie na jego wydłużenie, bo to wszystko kosztuje. Z drugiej strony musimy mieć ograniczony ślad węglowy, nowe cementy, nowe materiały, nowe know-how, które trzeba będzie wdrożyć. To pytanie kieruję teraz do prof. Grzegorza Bajorka jako reprezentanta jednostki laboratoryjnej. Jak to z twojego punktu widzenia? Jakie zadania, jakie nowe wyzwania przed takimi jednostkami będą stały?

Prof. Grzegorz Bajorek: – Jaka jest rola laboratorium w tym wszystkim? No oczywiście sama nazwa wskazuje, że laboratorium to jest wspomaganie laboratoryjne, ale jednocześnie wspomaganie technologiczne. Zacznijmy od tego, że osłuchaliśmy się już tutaj przez dwa dni w referatach, że beton niskoemisyjny to przede wszystkim są cementy niskoemisyjne. A jak je rozumiemy? Jako cementy wieloskładnikowe. Więc te rozwiązania niskoemisyjne to są właśnie cementy wieloskładnikowe. To są dodatkowe surowce zdekarbonizowane, więc są to nowe materiały. One w dość specyficzny sposób kształtują właściwości betonu, w trochę odmienny sposób. Przede wszystkim właśnie chodzi tutaj o wytrzymałość. Ale nie zapominajmy o tym, że beton to nie jest tylko wytrzymałość, ale również trwałość i to nie tylko na inwestycje infrastrukturalne, tylko na każde. Każdy buduje według jakiegoś projektu. I teraz jak popatrzymy na te nowe materiały, jeśli chodzi o wytrzymałość, to poprzez analogię do materiałów tradycyjnych jesteśmy w stanie dość łatwo przewidzieć te konsekwencje. Natomiast jeśli chodzi o trwałość, to wchodzimy w taki obszar dość zagadkowy, bo musimy jakieś dodatkowe teoretyczne wywody przeprowadzić, musimy przeprowadzić pewne badania, które potwierdzą. Bo norma, którą dysponujemy do betonu, w dość rygorystyczny sposób ustala zasady doboru właśnie tych nowych, wieloskładnikowych, niskoemisyjnych materiałów do konkretnych, poszczególnych klas ekspozycji.

I teraz jeśli wyjdziemy poza te dopuszczenia normowe, to jest głównie krajowe uzupełnienie normy 206, no to musimy przeprowadzić pewien dowód badawczy, potwierdzający równoważne właściwości użytkowe. I tutaj jest właśnie rola laboratoriów, żeby wprowadzić, przeprowadzić jakieś konkretne programy badawcze, które pomogą w udowodnieniu, że te nowe rozwiązania są właściwe i prowadzą w konsekwencji do optymalizacji receptur. Optymalizacja receptur to też chodzi o to, żeby nie były za bogate. Optymalizacja, a jednocześnie oszczędność, ta niskoemisyjność ma nam zminimalizować te zapasy, które są potrzebne na etapie projektu. To są te rozwiązania szyte na miarę. Dobrze dobrana wytrzymałość. Dobrze dobrana trwałość i dzięki temu mamy te rozwiązania niskoemisyjne. Powinniśmy dążyć już na etapie projektu do optymalizacji, żeby projektanci we właściwy sposób zdefiniowali klasę wytrzymałościową betonu, klasę ekspozycji adekwatną do warunków. I wtedy będziemy mogli w pełni, świadomie wykorzystać zapisy Krajowego Uzupełnienia Normy, gdzie mamy tabelę, o których dzisiaj tu była już mowa w referatach. Dobór odpowiednich wieloskładnikowych rozwiązań do konkretnych klas ekspozycji. A jeśli się nie da, to nie znaczy, że mamy zamkniętą furtkę. Tutaj właśnie otwiera się ta furtka z oceną, z badaniami, z przeprowadzeniem tego badawczego dowodu związanego z potwierdzeniem właściwości użytkowych, i to jest właśnie rola laboratoriów, rola tych jednostek technologicznych, które wspomagają producentów.

Dr Maciej Gruszczyński: – Widzę konieczność współpracy pomiędzy wszystkimi uczestnikami procesu inwestycyjnego, właściwą wymianę informacji, od projektowania, od zaprojektowania składu, stworzenie odpowiednich wymagań, optymalizacja, żeby ta mieszanka i później stwardniały beton miały optymalne właściwości z punktu widzenia narastania wytrzymałości, wytrzymałości końcowej i trwałości. Także uważam, że rola jednostek laboratoryjnych jest nie do przecenienia.

Jarosław Fiutowski: – Z punktu widzenia realizacji, jak my wdrożyliśmy ten beton niskoemisyjny? Co zdecydowało o wdrożeniu betonu jednego czy drugiego, bo akurat mieliśmy dwóch oferentów i zdecydowaliśmy o tym, że chcemy wbudować beton niskoemisyjny. Leżały dwie oferty na stole. Tak na dobrą sprawę zdecydowaliśmy ze względu na emisyjność, nie ze względu na cenę, bo ona była porównywalna. Natomiast bardzo duża była rola technologa, który współpracował z nami. Pierwszy raz stosowaliśmy tego typu produkty. Mój zespół, który jest odpowiedzialny za realizację konstrukcji też bardzo mocno skupiał się na tych aspektach i chciał mieć pewność, że wdrożone rozwiązanie spełni wymagania postawione przez projektanta. Więc tutaj nieodzowna była współpraca właśnie na poziomie technologa razem z zespołem na budowie i z zespołem technicznym naszego biura.

Dr Artur Golda: – Mówimy tutaj o rozwiązaniach szytych na miarę. To nie jest wcale takie proste. To jest logistyka zakładu. To jest wszystko co się dzieje, też na samej budowie, to jest przepływ informacji. Ale tak naprawdę mówimy o materiałach, mówimy wprost o cementach, których układy zaczynają być dalece odległe, czy wkrótce będą dalece odległe od tego, co znamy teraz. Mówimy również o cementach i o rozwiązaniach, które zazwyczaj tę wytrzymałość wczesną mają nieco niższą, niż rozwiązania, które znamy, które stosujemy teraz na budowie, powiedzmy sobie szczerze, zazwyczaj to przeszkadza. Tam, gdzie mamy masywy, tam, gdzie mamy fundamenty, możemy sobie pozwolić bezkarnie stosować takie rozwiązania. Natomiast w reszcie elementów, no tutaj już wchodzi pewna wirtuozeria, jeżeli chodzi o technologię. Co na to producenci domieszek?

Michał Oleksik: – My patrzymy z optymizmem. Chciałbym nawiązać do wyników wczorajszego konkursu Power Concrete, gdzie kryterium oceny to było uzyskanie odpowiedniej wytrzymałości przy najniższym możliwym śladzie węglowym. I wśród pięciu finalistów, trzy zespoły, to byli technolodzy związani z firmami domieszkowymi. Widać, że te prace w firmach domieszkowych toczą się bardzo intensywnie. Ja od 20 lat zajmuję się badaniami i rozwojem tych produktów i uważam, że wchodzimy w bardzo ciekawy okres. Okres, który stawia przed nami wiele pytań, ale i wiele możliwości. Obniżenie ilości klinkierów w cemencie rzeczywiście jest, co powoduje obniżenie tej wczesnej wytrzymałości i część z rozwiązań takich standardowych, opartych chociażby o azotany, może nie wykazywać tutaj odpowiedniej skuteczności, jeżeli chodzi o przyspieszenie wiązania. I tutaj jest rola firm domieszkowych, aby znaleźć rozwiązania kompatybilne, szyte na miarę. Tutaj pojawia się wielokrotnie takie pojęcie optymalizacji. Wiele osób może tę optymalizację rozumieć opatrznie, myśląc o ciągłym zmniejszaniu ilości cementu. Natomiast my tak naprawdę jako firmy domieszkowe myślimy o kompatybilności tego układu. Rozwiązania, które jeszcze kilkanaście, kilka lat temu były powszechnie stosowane przy obecnych układach spoiwowych. Może nie są najlepsze i tutaj ciągły rozwój tych produktów, ciągłe poszukiwanie domieszek kompatybilnych, takich, które pozwolą uzyskać długą urabialność, niską lepkość, wysoką wytrzymałość wczesną. To są te cele, które stawiają sobie działy badawcze domieszek. Patrząc na referaty chciałem zauważyć, firmy domieszkowe często są takim łącznikiem pomiędzy producentem cementu a konsumentem – producentem betonu, producentem prefabrykatów. Większość z referatów firm domieszkowych to były takie układy trójstronne, w których oprócz firmy domieszkowej pojawiał się producent cementu z jednej strony i producent betonu z drugiej strony. Więc my czujemy się odpowiedzialni za to, aby tę wiedzę przekazywać dalej. Aby tę wiedzę budować w tym środowisku i aby odpowiadać na pytania, które są przed nami. Na część z tych pytań jeszcze nie znamy odpowiedzi, ale proszę mi wierzyć, że toczą się bardzo intensywne prace i duże nakłady finansowe w firmach domieszkowych są na to, aby jak najszybciej poznać te rozwiązania i proponować gotowe rozwiązania naszym klientom.

Dr Artur Golda: – Bo do tej pory mieliśmy pewną unifikację rozwiązań. A teraz mnogość cementów niskoemisyjnych będzie przeogromna. Czy zakładacie, że będą dedykowane domieszki do każdej grupy, do każdego cementu?

Michał Oleksik: – To pewnie jest marzenie takiego technologa jak ja, żebyśmy mogli powiedzieć klientowi, że dzisiaj stosujemy produkt A, jutro produkt B. Albo że rano stosujemy produkt A, po południu produkt B. Natomiast patrząc z punktu widzenia technologii to są mrzonki. Chodzi o znalezienie takiego układu, który możliwie najmniejszym nakładem zapewni wysoką kompatybilność. Natomiast najczęściej nie są to produkty, które stosowaliśmy wcześniej w układach, gdzie mieliśmy czysty cement portlandzki z popiołem, którego wiemy, że zaczyna brakować na naszym rynku. Więc to szycie na miarę ja rozumiem jako znalezienie takiego rozwiązania, które będzie najbardziej kompatybilne z tym spoiwem, które aktualnie stosuje klient. To też nie jest tak, że klient przechodzi na dany cement i jest pewien, że będzie go stosował przez najbliższych kilka lat. Tutaj te zmiany następują często bardzo szybko. Od reakcji firm domieszkowych często zależy to, czy klient jest zadowolony z naszej współpracy. Tutaj musimy wykazywać bardzo dużą elastyczność i wyprzedzać te problemy, które mogą się pojawiać u klientów.

Czas rozwiązań uniwersalnych opartych o prosty plastyfikator i superplastyfikator mamy już za sobą. Podczas konferencji DNI BETONU w referatach, które się pojawiały oprócz plastyfikatora, superplastyfikatora pojawiają się wszelkiego rodzaju przyspieszacze twardnienia, często dwa układy, które na zasadach synergii ze sobą pracują i pozwalają uzyskać tę wytrzymałość wczesną. I zgadzam się z tym, że w zależności od tego, jakie są oczekiwania od reologii świeżej mieszanki, ale również od tego, jak będzie narastała wytrzymałość betonu w tym wczesnym okresie, oprócz tradycyjnych układów, czyli plastifikatora, superplastifikatora, który odpowiedzialny jest za obniżenie stosunku wodno-cementowego, dodajemy układy, które tak naprawdę odpowiadają za przyrost wytrzymałości wczesnej, w zależności od tego, jakie są oczekiwania budowy.

Dr Artur Golda: – Żeby móc stosować te materiały na budowie, na pewno musimy je lepiej poznać i to nie tylko w samych warunkach laboratorium, ale też w warunkach budowy. Czy nowoczesne metody, nowoczesne oprogramowanie wspomagające proces budowlany, mam na myśli chociażby model BIM, może nam pomóc właśnie w tym aspekcie szerszego wprowadzenia materiałów niskoemisyjnych na budowę?

Jarosław Fiutowski: – To dzisiaj już się dzieje. W naszym przypadku wykorzystujemy informacje co do zastosowanych ilości i zastosowanej emisji podpiętej pod dany konkretny typ materiału. Wykorzystujemy to później do wyliczeń śladu węglowego wbudowanego przez zespoły zewnętrzne, które dla nas tego typu opracowania robią. Akurat wykorzystujemy narzędzie w postaci LCA OneClick. To jest charakterystyczne narzędzie właśnie do wyliczania śladu węglowego obiektów budowlanych stosowane w Unii Europejskiej.

Dr Artur Golda: – Jesteśmy w przededniu bardzo dużych zmian w normalizacji. Czy prace związane z opracowaniem normy 206, na razie powiedzmy o takiej kodowej nazwie 100, która ma nam wprowadzić materiały do stosowania czy potwierdzić możliwość stosowania materiałów, których jeszcze do końca nie znamy. Ta rola laboratoriów zarządzaniem tysiącami receptur, badaniami w warunkach laboratoryjnych i polowych, to jest ogromne wyzwanie.

Prof. Grzegorz Bajorek: – To jest na pewno ogromne wezwanie. Tylko ja bym tutaj trochę ostudził ten optymizm co do wielości receptur. Bo jak zostaniemy zawaleni mnogością tych nowinek niskoemisyjnych, to my się w tym trochę udusimy. Ja bym w ogóle apelował do dostawców cementu, żeby troszeczkę przystopowali. Na szczęście ograniczają ich pewne możliwości produkcyjne, magazynowe. Ale to jest pewne zagrożenie dla producentów betonu, bo nowy pomysł, który powstaje gdzieś w cementowni czy w jakimś centrum technologicznym, musi potem przetworzyć producent betonu. Nowy składnik dla producenta betonu to jest nowa receptura, to są nowe badania wstępne, to jest nowy wyrób budowlany, to jest osobna ocena zgodności i być może doposażenie węzła jeszcze w dodatkowy sprzęt, w dodatkowe silosy, żeby gdzieś to magazynować. Z jednej strony faktycznie zmierzamy w kierunku tych rozwiązań, natomiast producent betonu zawsze jeszcze pozostanie z tymi klientami codziennymi, dla których będzie musiał mieć zestaw odpowiednich receptur i oni przyjdą kupić beton klasy takiej i takiej, w takiej klasie ekspozycji. Musi być na to przygotowany także formalnie. Bo Urząd Nadzoru Budowlanego przecież może przyjść i skontrolować. Nad tym czuwają jednostki certyfikujące, które sprawdzają, w jaki sposób radzi sobie producent betonu z nadzorem nad jakością.

Mariusz Grochowicz: -Musimy szukać tego rozwiązania optymalnego dla wszystkich: dla producentów cementu, producentów betonu, domieszek i finalnie dla klienta.

Piotr Górak: – W branży cementowej staramy się unikać hasła rewolucja. To ma być ewolucja. To ma być powolne kroczenie w kierunku niskoemisyjności. Oczywiście będą się zdarzać jakieś takie akcje związane z szarpnięciem, no bo to jest rzeczywiście, to są takie procesy, które trudno jest teraz powstrzymać i my tego nie powstrzymamy. Ale od nas zależy i od współpracy branży, zrozumienia i wsparcia na różnych etapach wprowadzania tych rozwiązań, cierpliwość i metodyczne podejście. I to będziemy w stanie zrobić bez szkody dla każdej ze stron i uczestników procesu.

Dr Maciej Gruszczyński: – To musi być ewolucja nie rewolucja, bo gwałtownych zmian nie przetrwamy. Czy rzeczywiście tempo narastania wytrzymałości ogranicza stosowanie w konstrukcji betonu niskoemisyjnego, bo nie spełnia wymagań odnośnie dochowania tempa wznoszenia cyklu kondygnacji. Czy to jest wyzwanie, czy są jeszcze inne zagrożenia?

Michał Oleksik: – To olbrzymie wyzwanie. Powiedziałem już wcześniej o zmniejszeniu ilości klinkieru, co sprawia, że wytrzymałość wczesna rzeczywiście narasta wolniej. Jesteśmy w przededniu kolejnych procesów i kolejnych wprowadzeń związków chemicznych, które miałyby w takiej sytuacji przyspieszyć czas czy tempo twardnienia betonu. Oczywiście jednym ze skuteczniejszych sposobów jest obniżenie stosunku wodno-cementowego, podniesienie temperatury. Ta druga rzecz jest energochłonna i oczywiście wymaga większych nakładów CO2, więc tutaj jest bardzo duże wyzwanie. Ja nie potrafię dzisiaj odpowiedzieć, który związek chemiczny jest najskuteczniejszy, ponieważ w wielu aspektach tak naprawdę znowu poruszamy się w tym szyciu na miarę i szukamy takich związków, które w danym układzie cementowym z danym dodatkiem mineralnym będą najbardziej skuteczne. Ale nasze doświadczenia dotychczasowe są takie, że jeżeli chcemy skutecznie podnieść wytrzymałość wczesną, to musimy pracować przy niskich wskaźnikach wodno-cementowych i zapewnić właściwą temperaturę pielęgnacji. Tutaj nie padło jeszcze słowo pielęgnacja betonu, natomiast dla uzyskania prawidłowych parametrów betonu stwardniałego zabieg pielęgnacji jest niezwykle istotny i absolutnie nie możemy o tym zapominać.

Prof. Grzegorz Bajorek: – Czuję się wywołany do odpowiedzi. Rzeczywiście to, o czym mówimy, o tym wydłużeniu czasu narastania wytrzymałości, narzuca konieczność dłuższej, bardziej pieczołowitej, ponoszącej większe koszty pielęgnacji. I niestety o tym się zapomina. A tutaj też zmierzajmy do tego, żeby wszystkie strony tego procesu budowlanego były jednakowo zaangażowane. Bo coś wymyślimy, ale jak wykonawca nie będzie o tym wiedział, że dzięki takiemu rozwiązaniu musi rzeczywiście tą pielęgnację prowadzić dłużej i to zarówno pielęgnację wilgotnościową, jak i pielęgnację termiczną, no to może to wszystko runąć. Mówiliśmy wielokrotnie o rotacji na przykład deskowań. Wykonawca powinien też korzystać z takiego narzędzia, które dzięki laboratorium może go wspomagać w ocenie, w śledzeniu bieżącej wytrzymałości. Dzięki temu będzie miał  rzetelną informację, że może rozdeskować, że może sprężyć, że może obciążać konstrukcję i ta świadomość jest potrzebna. Tylko ona musi płynąć tak po kolei od właściwości cementu poprzez właściwości betonu, poprzez wykonawstwo.

Prof. Łukasz Drobiec: – Szanowni Państwo, w zasadzie trzy sprawy. Po pierwsze musimy mieć świadomość, że projektowanie teraz odbywa się z użyciem programów komputerowych wspomagających proces projektowy. No a te programy są tworzone na podstawie norm. I jeżeli w normach nie ma zaleceń dotyczących niskoemisyjności, to projektant tego nie będzie uwzględniał, więc tutaj pierwsza sprawa, muszą takie zalecenia trafić do norm i jest już pewne światełko w tunelu, nowe EuroCode 2, czyli norma do projektowania konstrukcji żelbetowych, betonowych, sprężonych. Ma pewne zapisy dotyczące, jak uwzględniać tą niskoemisyjność. Jutro będzie referat pani profesor Halickiej na ten temat.

Druga sprawa, to są przepisy prawa. I to nieważne, czy z poziomu UE, czy z poziomu kraju. Tutaj ustawodawca może z jednej strony w cudzysłowiu karać za niestosowanie się do zaleceń niskoemisyjności przez wprowadzenie jakichś podatków. Z drugiej strony może nagradzać przez łagodzenie jakichś podatków dla tych, którzy z kolei stosują te rozwiązania niskoemisyjne. No ale takich zapisów i takich przepisów póki co jeszcze nie mamy. I trzecia sprawa, to chciałbym też podkreślić, co jest naprawdę niezmiernie ważne, to że my musimy jakby podnieść poziom wiedzy i projektantów, i wykonawców. Bez tego nie pójdziemy dalej. Projektanci decydują, kiedy można zdjąć szalunki. Oni muszą to wiedzieć.

Dużo mówiliśmy o laboratorium. Te rozwiązania szyte na miarę będą wymagały decyzji na obiekcie. Czy już, czy jeszcze nie. Czy można zrobić coś dalej, czy można obciążać, czy nie. Więc tutaj rozwój tych metod nieniszczących to jest też bardzo ważny aspekt.

Dr Artur Golda: – To co wybrzmiało tutaj jest bardzo ważne, czyli ten obieg informacji, komunikacja między nami. Nam przecież zależy na jednym, żeby w całym cyklu budowlanym, a nawet w całym cyklu życia obiektu, emisja była jak najmniejsza. Tylko odnosząc się do kwestii pielęgnacji. To jest jeden z aspektów, o który trzeba szczególnie zadbać, żebyśmy nie mieli tego wrażenia, że ta wydłużona pielęgnacja, to właśnie jest przepchnięcie tego CO2 do innej kieszeni. Bo rotacja szalunków, bo wydłużony nagrzew. Musimy bardzo mocno, delikatnie pracować z tą materią. Ale faktycznie tak jest. Ja myślę, że bardzo ważne pytanie, które pozostawiłem sobie na koniec. Takim motywem przewodnim wszystkich naszych konferencji Dni Betonu jest to, czy beton ma przyszłość. Czy beton, który musi uwzględnić materiały niskoemisyjne, musi uwzględnić konieczność redukcji CO2. I to, że beton zaczyna konkurować z innymi materiałami budowanymi sprawia, że ten beton ma dla nas wciąż przyszłość.

Mariusz Grochowicz: – Nie wyobrażam sobie przyszłości bez betonu. Ale tak poważnie, beton towarowy pomimo wprowadzanych zmian nie straci swoich dobrych właściwości. Zawsze będzie materiałem trwałym, ogólnie dostępnym, łatwym w obróbce. Zmiany wprowadzone unijnym pakietem klimatycznym dotyczą nie tylko branży betonowej. One będą również dotyczyły produkcji innych materiałów budowlanych. Wielu wydaje się, że beton niskoemisyjny będzie kolejnym, nowym problemem, a my po prostu z tym problemem będziemy musieli sobie poradzić. Nie trzeba tego określać jako problem. Trzeba to widzieć jako kolejne wyzwanie. Dla mnie jako producenta betonu z 30-letnim doświadczeniem wszystkie te zmiany, wprowadzenie tego nowego produktu w postaci betonu niskoemisyjnego, będą po prostu dalszą ewolucją w technologii produkcji betonu. Nie ukrywam, że ciekaw jestem, co te zmiany nam przyniosą, jak to wszystko będzie wyglądało w przyszłości.

Opracował: Piotr Piestrzyński

Dr Maciej Gruszczyński
Dr Artur Golda
Michał Grys
Jarosław Fiutowski
Mariusz Grochowicz
Piotr Górak
Prof. Grzegorz Bajorek
Michał Oleksik
Prof. Łukasz Drobiec
Polecamy